Reklama

Niedziela Wrocławska

Rozwody - dramat na Dolnym Śląsku!

Rośnie liczba rozwodów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Statystyki są bezlitosne. Choć Dolny Śląsk zawsze był w czołówce województw z wysokim odsetkiem rozwodów, aktualne dane brzmią niczym pieśń pogrzebowa. Coraz mniej zawieramy małżeństw, a większość z nich to związki cywilne, które rozpadają się jak domki z kart.

Statystyki nie kłamią

W 2011 r. na Dolnym Śląsku zawarto ponad 15 000 małżeństw (dane za ubiegły będą dopiero w maju). Było ich o ok. 4 000 mniej niż w 2008 r. Coraz mniej jest małżeństw wyznaniowych, czyli tych zawieranych w przeważającej mierze w Kościele katolickim. Jeśli w 2011 r. na Dolnym Śląsku miłość przed kapłanem ślubowało sobie ok. połowy wszystkich małżonków, to w 2012 r. trend zwijającego się małżeństwa wyznaniowego jeszcze się pogłębił. Tylko we Wrocławiu ok. 60 proc. ślubów było ceremoniami cywilnymi. Podobna sytuacja jest w innych większych miastach Dolnego Śląska, m.in. Legnicy, Jeleniej Górze i Wałbrzychu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

5900 rozwiedzionych par w 2011 r.

Reklama

Z danych statystycznych wynika, że w 2011 r. w województwie dolnośląskim było przeszło 2 000 więcej małżeństw rozwiązanych niż nowo zawartych. Oznacza to, że więcej małżeństw skończyło się niż się rozpoczęło. Co prawda, dwie trzecie rozwiązanych związków spowodowała śmierć jednego ze współmałżonków, ale pozostałą część rozwiązał sąd. Na Dolnym Śląsku w 2011 r. rozwiodło się ponad 5 900 par (dane za 2012 r. będą dopiero w maju). Jakie są najczęstsze przyczyny rozwodów? Oficjalnie to niezgodność charakterów powiązana ze zdradą małżeńską, nadużywaniem alkoholu oraz problemami finansowymi. Za oficjalnymi powodami kryją się jednak głębsze przyczyny, o czym poniżej. Dodajmy jeszcze dla uzupełnienia, że dwukrotnie częściej rozwodzą się mieszkańcy dolnośląskich miast niż wsi.

Zapytajmy o przyczyny

Jakie są przyczyny dramatycznej sytuacji dolnośląskiego małżeństwa? W prasie najczęściej wskazuje się na światopoglądowy i materialny kontekst takich decyzji. Młodzi ludzie nie traktują już Kościoła i tradycji poważnie. Stawiają też przede wszystkim na własną karierę, a decyzję o ewentualnym ślubie przesuwają na później. Wskazują również na wysokie koszty ślubów kościelnych i skomplikowane formalności związane z ewentualnym unieważnieniem takiego małżeństwa. Wiedzą przy tym, że ślub cywilny daje im takie same prawa przy np. ubieganiu się o kredyt mieszkaniowy, jednak rozwiązanie takiego małżeństwa jest dużo prostsze. Wśród opisywanych przyczyn wskazuje się również niestałość młodych ludzi, brak umiejętności podejmowania przez nich życiowych decyzji, traktowanie drugiego człowieka jak „rzeczy”, którą zawsze można wymienić na inną.

Katalog głębszych powodów

Reklama

Ale i ten katalog nie wyczerpuje przyczyn takiej sytuacji. - „Wzrost rozwodów w większości przypadków jest powieleniem wcześniejszych doświadczeń rodzinnych - mówi dr Wiesława Stefan, wrocławski pedagog i terapeuta - Rozwodzimy się, bo nasi rodzice się rozwiedli. Ludzie nie szukają, nie rozglądają się za innym sposobem rozwiązania problemu. I nawet rozumiem dlaczego się nie rozglądają. Ponieważ nie wynieśli z domu sposobów na dobrą rozmowę, nie nauczyli się negocjacji, nie chce im się starać mimo trudności”. Obok dziedziczenia złych doświadczeń terapeutka zwraca uwagę na oddziaływanie mediów na społeczeństwo: - „Jeśli w kolorowych pismach ludzie czytają, że każdy związek wcześniej czy później zmierza do tzw. związku pustego, to traktują to jako normalne zjawisko. Wiele osób siedzi też przed telewizorami i ogląda seriale telewizyjne, gdzie wymiana partnerek i partnerów jest główną treścią tych seriali. I sądzą, że tak się teraz żyje, tak można. Dlatego nie zadają sobie trudu, by zawalczyć o siebie”. Rozwodzący się ludzie, choć często są świetnie wykształceni, równie często okazują się życiowymi analfabetami: - „Często pracuję z ludźmi wykształconymi, nawet z tytułami naukowymi - mówi dr Stefan. - W swoich dziedzinach są bardzo kompetentni. Natomiast, kiedy przechodzimy na grunt rodzinny, są bezradni jak dzieci. Nie wiedzą, jak dobrze być w relacji, nie niszcząc i nie raniąc siebie wzajemnie”. Terapeutka tłumaczy ten stan: - „Spotykają się ze sobą ludzie niedopieszczeni w domach. I oni jako jedyny sposób na bycie blisko widzą bycie w seksualnym kontakcie. Oni nie wiedzą, jak być ze sobą inaczej blisko. Nie mają z czego czerpać. Z jednej strony doktor habilitowany, a drugiej bezradność dziecka”. Często ludzie traktują siebie wzajemnie jak rzecz do użycia: - „Jak osobę, która daje mi pieniądze, wygodę, która płaci za mieszkanie. Dzisiaj jest fajnie a jutro «cześć». Ludzie nie zobowiązują się w żaden sposób, a jeśli nie ma zobowiązania, to nie ma miłości i nie ma na czym budować”. Również na nieumiejętność codziennego współżycia, jako jedną z przyczyn rozwodów, zwraca uwagę wrocławski duszpasterz, o. Jozafat Gohly OFM: „W rozmowach z małżonkami zauważam, że bardzo dobrze rozumieją się np. na płaszczyźnie zawodowej. To co ich łączy to praca, wiedza, jakaś dziedzina nauki. Tam bardzo dużo ze sobą rozmawiają i tam się rozumieją. Natomiast jeśli chodzi o proste sprawy związane z życiem codziennym, troska, emocje, uczucia, czyli to co jednym słowem nazywamy miłością, to tutaj jest problemem. Przekładając to na konkrety, trudno im szanować drugiego człowieka, trudno go kochać, trudno mieć cierpliwość, nie wspominając o wspólnej praktyce wiary”.

Dzieci i rozwód

Warto uzupełnić, że w 2011 r. najwięcej rozwiedzionych małżeństw nie mało dzieci. Właśnie troska o dzieci skłaniała rodziców, aby poczynić większe starania w ratowaniu swojego małżeństwa i rodziny. Ci jednak, którzy decydują się na rozwód, często nie zdają sobie sprawy, że ich decyzje nie rozwiązują także i ich problemów. - „Wchodząc do innego związku, nie pozostawia się poza nim swoich problemów - mówi o. Jozafat - Problemy są w nas i my te problemy będziemy nieść do kolejnych relacji i związków. I jeżeli będzie budowane kolejne małżeństwo na poprzednich doświadczeniach, to najczęściej człowiek przeniesie swoje problemy dalej. Nie wspominając o problemach, jakie pozostawia się dla dzieci, które najbardziej w tym wszystkim cierpią”.

* * *

Co myślą Polacy o fali rozwodów?

Reklama

GIEWONT
Zupełnie mnie nie dziwi ten fakt. Proszę zwrócić uwagę na dwie sprawy. W związki małżeńskie wchodzą pokolenia, które dojrzewały w latach 90. W tym okresie ogrom dziewczyn zostało zdewastowanych pismami typu Bravo, Bravo Girl itp. Wyhodowało to w nich hedonistyczno-materialistyczne podejście do wszelkich związków. Zero odpowiedzialności tylko tzw. FUN. Mężczyźni z drugiej strony też poszukują przygód bez odpowiedzialności, ale temat jest złożony, ponieważ trudno uogólnić to wszystko. Niemniej jednak uważam, że podstawowym problemem jest opresja państwa. Duszenie wielodzietnych rodzin obciążeniami podatkowymi, groźba utraty pracy i związany z tym dramat, są niszczycielskie dla Polaków.

KZP
Problem jest bardzo złożony i jego narastanie dostrzegał Jan Paweł II już na początku lat 90. I widział, że rozkład rodziny jest świadomą polityką pewnych kręgów władzy. Nie tylko mówił o tym, lecz wręcz rozpaczliwie krzyczał w homilii na lotnisku w Masłowie. Co uczyniliśmy z Wielkim Polskim Prorokiem rodacy? Dlaczego tak wielu z nas poszło za tymi fałszywymi?

NZ
Zwracam uwagę, że bycie samotnym rodzicem wychowującym dziecko jest korzystne - zapomogi, mniejsze podatki itp. Ciekawe ile osób rozwiodło się formalnie (cywilnie), ale nadal są małżeństwem?

MACIEJA
Co do tematu rozwodów na Dolnym Śląsku - coś tam słyszałem, coś tam wiem. Domyślam się, że dolnośląskie i zachodniopomorskie brylują w tej niechlubnej statystyce, ale w wielu innych województwach jest, niestety, niewiele lepiej. Główna przyczyna? Moim zdaniem sekularyzm, wzorce czerpane z TV, ale także brak kultury. Ludzie za bardzo się zamykają na drugiego człowieka, a przecież małżeństwo jest jedną z form współżycia z drugim człowiekiem, a do tego non stop kolor przez wiele lat. Inny problem to kwestia doboru, że się tak wyrażę - naturalnego. Może po prostu tu także coś nie gra. Ludzie nierzadko poznają się przypadkowo, myślą przede wszystkim o seksie, a później rozczarowanie, bo trzeba z tą drugą osobą, żyć, mieszkać przez wiele lat. No i oczywiście brak rozmowy, taka powierzchowność... Smutne to wszystko.

Oprac. KK

2013-02-15 15:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rodzina to wspólnota opresyjna, odpowiedzialna za przemoc!

[ TEMATY ]

rodzina

Archiwum prywatne

Antoni Szymański Senator IX Kadencji

Antoni Szymański Senator IX Kadencji

Konwencja Rady Europy o przemocy wobec kobiet i przemocy domowej arbitralnie uznaje małżeństwo i rodzinę za wspólnoty opresyjne i czyni je odpowiedzialnymi za przemoc - mówi KAI Antoni Szymański, socjolog, kurator, znany działacz na rzecz rodziny.

Na pytanie KAI, co należy rozumieć pod pojęciem nakazu "promocji niestereotypowych ról kobiet i mężczyzn", jakie zawiera Konwencja Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, i czy należy się takiego celu konwencji obawiać, Antoni Szymański odpowiada: - Konwencja Rady Europy o przemocy wobec kobiet i przemocy domowej arbitralnie uznaje małżeństwo i rodzinę za wspólnoty opresyjne i czyni je odpowiedzialnymi za przemoc. Dlatego silnie akcentuje walkę ze stereotypami i promocję niestereotypowych ról kobiet i mężczyzn. Warto przypomnieć to, co stwierdził profesor prawa Michał Królikowski w jednym z wywiadów: ”konwencja nakłada na państwo zobowiązanie, aby aktywnie wspierało zmiany społeczno-kulturowe, promujące inne niż tradycyjne modele zachowań i relacji społecznych gdyż według jej autorów to one są źródłem przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Takim tradycyjnym modelem relacji jest m.in. trwały związek kobiety i mężczyzny, który kulturowo opiera się rzekomo na wizji kobiety podporządkowanej, dbającej o dom i mężczyznę zaangażowanego w samorealizację. Stąd konwencja nakłada obowiązek alternatywnych form relacji, podnoszących aktywność zawodową i niezależność kobiet, a także nieformalnych i mniej trwałych prawnie związków partnerskich, w tym również jednopłciowych” (Gość Niedzielny 13.01.2014 r.).
CZYTAJ DALEJ

Kard. Dziwisz w Sanktuarium: Być chrześcijaninem to utożsamiać się z Chrystusem

2025-10-23 08:43

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

być chrześcijaninem

utożsamiać się

z Chrystusem

BP Archidiecezji Krakowskiej

Kard. Stanisław Dziwisz

Kard. Stanisław Dziwisz

- Być chrześcijaninem to znaczy utożsamiać się z Chrystusem, należeć do Niego, naśladować Jego dobroć i miłosierdzie, Jego spojrzenie na człowieka i świat. Możemy i powinniśmy się tego uczyć przez całe życie, tak by Chrystus stawał się dla nas największą miłością - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas odpustu w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.

Mszę św. odpustową w Sanktuarium św. Jana Pawła II na krakowskich Białych Morzach, której przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz, poprzedziła adoracja Najświętszego Sakramentu. Eucharystię koncelebrowali m.in. bp Jan Zając, inf. Bronisław Fidelus, a także członkowie kapituł św. Floriana, św. Jana Pawła II oraz kapituły katedralnej. W uroczystości wziął udział również przewodniczący sejmiku województwa małopolskiego Jan Tadeusz Duda.
CZYTAJ DALEJ

Kard. G. Ryś: Bogu służyć się nie da, ponieważ On zawsze jest pierwszy w służbie.

2025-10-23 18:14

ks. Paweł Kłys

Metropolita Łódzki spotkał się z klerykami, którzy w tym roku wstąpili do Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi.

Metropolita Łódzki spotkał się z klerykami, którzy w tym roku wstąpili do Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi.

– Kapłaństwo, ku któremu zmierzacie, daj Boże, jest kapłaństwem służebnym. Ewangelia ukazuje nam, na czym ta służba polega. To nie jest służba Bogu – to byłoby najłatwiejsze, bo każdy chce służyć Bogu. Problem w tym, że Bogu służyć się nie da, ponieważ On zawsze jest pierwszy w służbie. Nie wyprzedzicie Go w tym. Doświadczycie tego przez wszystkie lata w seminarium: gdy tylko będziecie chcieli zrobić coś dla Boga, okaże się, że On zrobił to dla was wcześniej – mówił kard. Ryś do kleryków roku propedeutycznego Archidiecezji Łódzkiej.

Stało się tradycją, że w pierwszych dniach nowego roku akademickiego metropolita łódzki odwiedza alumnów, którzy w tym roku wstąpili do Wyższego Seminarium Duchownego. Warto zauważyć, że pierwszy rok formacji odbywa się poza gmachem seminarium – przy parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Łasku-Kolumnie. To właśnie tutaj kandydaci do kapłaństwa przeżywają rok propedeutyczny, czyli rok wprowadzający.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję