Reklama

Niedziela Rzeszowska

Była gotowa raczej umrzeć, niż dokonać aborcji

Z początkiem września ukończyłam 60 lat życia. Był skromny jubileusz w gronie przyjaciół w sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej w Dębowcu, gdzie od 25 lat posługuję. Ubrałam wtedy białe szaty dziewicy konsekrowanej, które są na takie wyjątkowe okazje. Jako już należąca do grupy seniorów, patrzę z niepokojem na protestujące tłumy nastolatków na polskich ulicach. Gdybym miała możliwość rozmowy z nimi, chciałabym opowiedzieć im pewną historię. Nie żadne „kazanie”, lecz świadectwo polskiej kobiety. Tylko czy oni, spod znaku błyskawicy, krzyczący wulgarnie, chcieliby tego wysłuchać?

Niedziela rzeszowska 48/2020, str. IV

[ TEMATY ]

życie poczęte

Archiwum

S. Iwona Józefiak z ks. Józefem Walem MS (od lewej), ks. Franciszkiem Gutterem MS (w środku) i wspólnotą Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej

S. Iwona Józefiak z ks. Józefem Walem MS (od lewej), ks. Franciszkiem Gutterem MS (w środku) i wspólnotą Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Janina była kolejny raz w stanie błogosławionym, gdy jej córka kończyła czwarty rok życia. Teraz rodzina miała się powiększyć o dwoje dzieci naraz. Radość rodziców nie trwała długo. W trzecim miesiącu okazało się, że ciąża jest powikłana: jedno z bliźniąt już zmarło, a życie drugiego jest zagrożone. „To niemożliwe, aby urodziło się żywe i zdrowe” – przekonywano matkę. Namawiano, by poddała się aborcji, bo to jedyne, logiczne, co można w takim przypadku uczynić. Tłumaczono, że sama tego nie przeżyje. „Pewnego dnia panią przywiozą, ale już będzie za późno” – dźwięczały jej w uszach słowa, usłyszane w gabinecie lekarskim. Mężowi nigdy tego nie powtórzyła.

Mama każdego dnia odmawiała Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny w intencji dziecka, które nosiła w swym łonie.

Podziel się cytatem

Gdy wracała do domu, na wystawie sklepu zobaczyła duży obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus w otoczeniu aniołków. Kupiła go i odtąd każdego dnia odmawiała przed tym obrazem Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny w intencji dziecka, które nosiła w swym łonie. Mówili jej, że urodzi się bezkształtne, nienormalne, a najprawdopodobniej martwe. Trudno, ochrzci je i będzie kochała. Jeśli sama nie przeżyje – niech się dzieje wola Boża, ale nie zabije tego bezbronnego dziecięcia!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Każdy dzień powiększał cierpienia. Krwawiła, gorączkowała, była tak opuchnięta, że wychodząc z domu musiała trzymać się płotu lub ściany, bo traciła równowagę. Niezbędne prace mogła wykonywać tylko na siedząco. Przywieziono ją do szpitala miesiąc przed terminem rozwiązania w stanie agonalnym. Słyszała głosy lekarzy: „Taka młoda. Po co jej to było!”... Po południu nastąpiła akcja porodowa poprzedzona bardzo silnymi bólami. Wzywając pomocy Niebieskiej Lekarki, urodziła córkę. Dziewczynka była zdrowa i normalna – ku zdumieniu wszystkich asystujących przy porodzie. Nie mogli jednak usunąć z matczynego łona resztek dawno obumarłego bliźniaczego dziecka. Słabła akcja serca. Zajęto się noworodkiem, a matkę pozostawiono w stanie wskazującym na śmierć. Już nic nie mówiła, ale słyszała kroki oddającego się lekarza i zrozumiała: „To koniec”. Ostatnią świadomą myśl powierzyła Maryi: „Matko Najświętsza, wszyscy mnie opuścili i Ty chyba też”.

Maryja nie opuściła. Właśnie w tej chwili wszedł na salę młody lekarz i zajął się pracą serca, a potem pokazał pielęgniarkom jak należy masować brzuch, a natura sama odrzuci, to, co obumarłe. Miała dwukrotne przebłyski świadomości. Za drugim razem, gdy ją wnoszono na salę poporodową, usłyszała wyraźnie słowa jakiejś przerażonej kobiety: „Po co nam tu trupa niosą!”. Na tej sali były matki karmiące swoje dzieci. Po kilku godzinach jej też przyniesiono córeczkę, a po dwóch tygodniach wróciła z nią do domu. W tym miejscu wyjaśnię wam tajemnicę – tą dziewczynką jestem ja i świadczę o mojej bohaterskiej Mamie.

Dała mi wszystko, co tylko matka może dać swemu dziecku: życie, miłość, wiarę, wychowanie, wykształcenie, nieustającą modlitwę.

Podziel się cytatem

Reklama

Gdy byłam wystarczająco dorosła, Mama podyktowała mi historię mojego narodzenia, podpisała pod przysięgą na Trójcę Świętą, że tak to właśnie było i poprosiła o oddanie świadectwa proboszczowi ks. J. Szajkowskiemu w naszej parafii św. Andrzeja Boboli w Rawiczu. Doczekała dnia, kiedy skończyłam studia teologiczne i po kilku latach rozpoczęłam posługę w Dębowcu. Wtedy odkryłam, że dzień mojego chrztu to zarazem data poświęcenia łaskami słynącej figury Matki Bożej Płaczącej w Dębowcu. Tylko Bóg może wymyślić taki życiowy scenariusz! Mama oglądała z radością moje zdjęcia z Janem Pawłem II, doczekała ślubów wieczystych starszej córki Krystyny u Klarysek Kapucynek i młodszej – jako dziewicy konsekrowanej. Była szczęśliwa, że obydwie służymy Panu Bogu. Doczekała z tatą złotych godów małżeńskich.

W lipcu 2007 r. Mama ciężko zachorowała. Pojechałam do Fatimy, prosić o cud uzdrowienia. Podczas Mszy św. w Coimbrze powiedziałam jednak Jezusowi: Nie chcę zatrzymywać Mamy dla siebie. Jeżeli chcesz Ją zabrać do Królestwa Niebieskiego, to oddaję Ci, Panie, moją Mamę. Pozwól mnie tylko zobaczyć Ją jeszcze żywą...

Kilka dni później czuwałam z tatą i siostrą w szpitalu przy Mamie. Wszyscy przyjęliśmy wraz z nią Komunię świętą, a Mama otrzymała jeszcze wsparcie Sakramentu Chorych. O godz. 14.00 rozpoczęła się agonia. Pożegnała mnie czułym spojrzeniem i dotykiem ręki: „Nie płacz dziecko, nie płacz”. Podtrzymując Mamę, odmawialiśmy głośno Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, akty strzeliste. Patrzyłam ze wzruszeniem, jak nierówno bije Jej zmęczone serce. O godzinie 15.34 spokojnie poszła do Królestwa Niebieskiego, a my wypełniliśmy testament Mamy, żeby właśnie wtedy odśpiewać Te Deum.

Wróciwszy po pogrzebie do Dębowca, postawiłam w sekretariacie Apostolstwa Rodziny Saletyńskiej, gdzie zwykle pracuję, zdjęcie Mamy. Wiem, że dała mi wszystko, co tylko matka może dać swemu dziecku: życie, miłość, wiarę, wychowanie, wykształcenie, nieustającą modlitwę. Jest pragnieniem mej duszy dzielić się tym świadectwem, osobą mojej Mamy i Jej odważną decyzją sprzed 60 lat. Wiara i odwaga mojej Mamy jest pięknym wypełnieniem Jasnogórskich Ślubów Narodu napisanych przez sługę Bożego prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego, że chrześcijańska matka będzie gotowa „raczej śmierć ponieść, niż śmierć zadać”.

2020-11-25 11:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Walczyłam o życie mojego syna

Niedziela szczecińsko-kamieńska 46/2020, str. IV

[ TEMATY ]

życie

świadectwo

opieka

życie poczęte

Archiwum rodzinne

Piotruś zaraz po urodzeniu walczy o życie

Piotruś zaraz po urodzeniu walczy o życie

Świadectwo Piotra Rzepeckiego i jego mamy Anny.

Piotr urodził się 21 września 2000 r. w stanie tzw. zamartwicy, z jednym punktem w skali Apgar, którą określa się stan noworodka. – Jak się orientuję, jest to zamartwica ciężka. To znaczy, że gdy przyszedłem na świat, nie oddychałem, biło jedynie serce. Zostałem poddany reanimacji. Dzięki walce doktora Stanisława Szagdaja o moje życie, dzisiaj żyję – mówi Piotr.
CZYTAJ DALEJ

Ekspert: z bankomatów i terminali płatniczych najlepiej korzystać zbliżeniowo lub płacić kodem BLIK

2025-10-28 07:35

[ TEMATY ]

płatność

płatność zbliżeniowa

pixabay.com

Zamiast wkładać kartę do bankomatu czy terminala, lepiej korzystać z tych urządzeń zbliżeniowo lub płacić BLIK-iem – radzi ekspert, redaktor naczelny portalu niebezpiecznik.pl Piotr Konieczny. Wskazuje na określenie dziennego limitu wypłat i transakcji oraz ustawienie w smartfonie natychmiastowych powiadomień o nich.

W weekend policja przyjęła wiele zgłoszeń od osób, z których kont zostały wypłacone pieniądze. Santander Bank Polska ogłosił w niedzielę, że jego monitoring wykrył przestępcze transakcje przy użyciu kart płatniczych klientów i że „wdrożył rozwiązania, które uniemożliwiły przestępcom dalsze działania”. W oświadczeniu przesłanym w poniedziałek PAP bank zapewnił, że poszkodowani klienci otrzymali zwrot pieniędzy, a sprawa zgłoszona została prokuraturze. Santander zaznaczył, że nadal pracuje nad analizą tego incydentu, współpracując z organami ścigania oraz operatorem.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: Wszyscy muszą zaangażować się w pokój na Ukrainie

2025-10-29 09:20

Vatican Media

Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin

Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin

Naprawdę potrzebny jest wkład wszystkich, by zrobić choć kilka kroków w kierunku pokoju na Ukrainie – powiedział sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin. Wskazał na Stany Zjednoczone, przez Europę, która powinna odegrać „bardziej znaczącą rolę”, po Chiny i Daleki Wschód, gdzie w tych dniach przebywa właśnie prezydent USA Donald Trump.

Z takim apelem do całej społeczności międzynarodowej o zakończenie wojen wystąpił 28 października, kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin, na marginesie spotkania w Szpitalu Pediatrycznym Bambino Gesù z okazji czterdziestej rocznicy uznania go za Instytut Opieki i Leczenia o Charakterze Naukowym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję