Reklama

Niedziela Wrocławska

Drogowskazy ks. Blachnickiego

Znak „Fos-Zoe”, czyli Światło-Życie ma wiele znaczeń. Jest jednak symbolem pewnego ruchu, który zapoczątkował ks. Franciszek Blachnicki. W tym roku obchodzimy 100-lecie jego urodzin. O tym, w jaki sposób nauczanie tego kapłana wpływa na codzienne życie małżonków, z parą diecezjalną Domowego Kościoła Bożeną i Tomaszem Greberami rozmawia Grzegorz Kryszczuk.

Niedziela wrocławska 14/2021, str. VI

[ TEMATY ]

wywiad

Ruch Światło‑Życie

ks. Franciszek Blachnicki

Archiwum prywatne Bożeny i Tomasza Greberów

Bożena i Tomasz Greberowie

Bożena i Tomasz Greberowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grzegorz Kryszczuk: Jaka była wasza historia poznania i wejścia w Ruch Światło-Życie? To było spektakularne nawrócenie, czy pewien naturalny proces?

Bożena Greber: Nasze wstąpienie do Ruchu i Domowego Kościoła dokonało się w tym samym czasie. Nie jesteśmy po formacji młodzieżowej. Wszystko zaczęło się, gdy nasza córka przygotowywała się do Pierwszej Komunii Świętej u franciszkanów przy ul. Kruczej. W trakcie jednego z kolejnych spotkań kapłan, który prowadził nauki, zaproponował rodzicom, aby wzięli udział w kursie Alpha.

A miało być o oazie… (śmiech)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

B.G.: Tak, ale ten kurs prowadziły właśnie małżeństwa z Domowego Kościoła. Pojawiła się po nim propozycja przystąpienia do pilotażu w nowym kręgu, czyli zaproszenie do tego, aby zobaczyć, jak wygląda formacja w Ruchu Światło-Życie.

Co było tym czynnikiem sprawczym, który pozwolił powiedzieć: tak, zostajemy właśnie w tej wspólnocie, w tym charyzmacie?

Reklama


B.G.: Zachwyciliśmy się relacją z Panem Jezusem i pojawiła się potrzeba, by szukać czegoś więcej. Decyzję podjęliśmy razem. Mąż się zgodził...
Tomasz Greber: ...z miłości do żony oczywiście, bo nie byłem do tego na początku przekonany. Ale widziałem, jak pogłębianie wiary odmienia moją żoną. To było coś nowego. Przez pierwsze miesiące w Domowym Kościele byłem zdystansowany i głównie obserwowałem, jak funkcjonuje wspólnota, ale później sam zachwyciłem się tym, co Ruch proponuje. Pochodzimy oboje z rodzin katolickich, gdzie zawsze w niedzielę chodziło się do kościoła, wstąpienie do Domowego Kościoła nie wiązało się więc z jakimś spektakularnym nawróceniem.

Czyli rzeczywiście był to proces.


T.G.: Tak. To było bardzo stopniowe budowanie dojrzałości chrześcijańskiej. Zaczął kapłan swoim zaproszeniem, później był kurs, pilotaż, rekolekcje i przyszedł też czas na posługę.
B.G.: Pan Bóg stopniowo otwierał nasze serca, żeby zachwycić nas tą formacją. Odkryliśmy coś wcześniej nam, małżonkom wierzącym i praktykującym, nieznanego. Była to duchowość małżeńska i rodzinna. Mogliśmy inaczej rozmawiać w domu o naszej wierze, mogliśmy ją przeżywać z dziećmi. Zrozumieliśmy też na nowo, czym jest np. rok liturgiczny.

Co było najtrudniejsze dla was na początku?


B.G.: Chyba uznanie, że wiara w małżeństwie nie jest sprawą indywidualną i powinniśmy ją przeżywać razem. Trudności sprawiała nam m.in. wspólna modlitwa, której wcześniej nie praktykowaliśmy.
T.G.: Dla mnie najtrudniejsza była sama formacja. Jestem typem człowieka, który lubi mieć swoje zdanie. A nagle ktoś mi mówi, jak mam się modlić i jak czytać Słowo. Pierwsze lata w Domowym Kościele były dla mnie ciężkie. Później odkryłem wielki dar formacji i zrozumiałem, czym ona jest.

Czyli?

Reklama

T.G.: To uporządkowana, mądra droga, która prowadzi do właściwego celu, wystarczy się jej trzymać. Uważam, że jest to największy dar od ks. Blachnickiego.

Skoro wywołaliśmy temat założyciela Ruchu Światło-Życie, to macie jakiś swój ulubiony fragment nauczania? Czy może kilka zdań, które pomagają wam w życiu?


B.G.: Ks. Blachnicki zachwyca nas swoją autentycznością, historią dochodzenia do wiary, swoim zaufaniem Bogu. Jest wiele ważnych dla nas tekstów i fragmentów wypowiedzi, ale najbardziej do serca trafia nam ten, że gdy człowiek zaprasza Pana Boga do swego życia, to musi brać pod uwagę Jego możliwości. I to się sprawdza w naszym codziennym życiu. Kiedy otwieraliśmy kolejne przestrzenie naszego życia Panu Jezusowi, to On zaskakiwał nas wielokrotnie i wyprzedzał w działaniach.
T.G.: To, co mnie intrygowało w ks. Franciszku, to sposób, w jaki mówił. Często używał trudnych słów i formułował skomplikowane myśli. Niełatwo się słucha jego niektórych katechez. Bez wątpienia nie był to człowiek, który próbował za wszelką cenę zdobyć popularność, a mimo to na jego trudnym nauczaniu została zbudowana cudowna wspólnota, która nadal świetnie się rozwija i zrzesza tysiące ludzi. Jest to dla mnie wyraźny dowód na udział Ducha Świętego w tym, co ksiądz robił.

Ale oprócz nauczania, powstały też konkretne dzieła.

Reklama

T.G.: Oczywiście! Jednym z nich jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Jesteśmy jej członkami, choć nie od razu to łatwo przyszło. Były momenty trudne, zwątpienia i dojrzewanie do niej. KWC na początku zupełnie mnie nie pociągnęła, a teraz jestem jej wielkim orędownikiem i mogę wszędzie świadczyć, jakie to dobre i potrzebne dzieło. Szczególnie, że wykracza ono poza Ruch Światło-Życie i każdy może się w nią włączyć.

A jak rozumiecie słowa Światło-Życie?


B.G.: W skrócie chodzi o to, żeby była jedność pomiędzy światłem, które dostajemy od Boga, a tym jak postępujemy. Bardzo pomocne są w tym Drogowskazy Nowego Człowieka – to taki GPS od ks. Blachnickiego, żebyśmy się na tej drodze do zbawienia nie pogubili i żebyśmy potrafili światło, które Bóg nam daje przez Słowo Boże, rozum, nasze sumienie, przyjąć i wcielać w życie.
T.G.: Tu działa też taka zasada „podaj dalej”, to znaczy mamy pełną świadomość, że my, wszyscy członkowie Ruchu, dostając światło od Boga, musimy później sami być światłem dla innych ludzi. Mamy tak żyć, żeby dawać świadectwo i pomagać innym na tej drodze. To nasze wielkie zadanie w Ruchu.

Wiem, że chcielibyście złożyć życzenia wielkanocne naszym czytelnikom...


B.G.: Chrystus zmartwychwstał prawdziwie! Życzymy wszystkim odkrywania tej prawdy w swoim życiu, doświadczania tego, że Jezus jest obecny w życiu każdego człowieka, że jesteśmy cenni w Jego oczach. On zmartwychwstaje dla nas.
T.G.: Życzę też wszystkim, żebyśmy mieli odwagę zachowywania się jak św. Jan, który nie bał się do Chrystusa przyznać i był z Nim do końca pod krzyżem.

Bożena i Tomasz Greberowie są małżeństwem od 25 lat. Formację w Domowym Kościele rozpoczęli w 2009 r. Ich macierzysty krąg działa w parafii św. Karola Boromeusza. Mają dwoje dorosłych dzieci. We wrześniu 2020 r. rozpoczęli posługę pary diecezjalnej.

2021-03-30 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O co modlą się mężczyźni?

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 12/2019, str. VII

[ TEMATY ]

wywiad

modlitwa

mężczyzna

mężczyźni

Archiwum

W Męskim Plutonie Różańcowym często modlimy się do św. Józefa m.in. za nasze rodziny

W Męskim Plutonie Różańcowym często modlimy się do św. Józefa m.in. za nasze rodziny

Przy okazji trwającej peregrynacji obrazu św. Józefa Kaliskiego otwieramy cykl rozmów z mężczyznami. Będzie to miejsce na przemyślenia, świadectwa i ciekawe historie. Poznajcie męską stronę wiary. Z Piotrem Wiśniewskim rozmawia Katarzyna Krawcewicz

Katarzyna Krawcewicz: – Jesteś w Męskim Plutonie Różańcowym. Powiedz, o co modlą się mężczyźni?
CZYTAJ DALEJ

Św. kard. Karol Boromeusz - wzór pasterza

Niedziela łowicka 44/2005

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

pl.wikipedia.org

„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.

Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”. Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła. Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności. W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich. Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium. Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
CZYTAJ DALEJ

Papież: módlmy się za osoby zmagające się z myślami samobójczymi

2025-11-04 16:48

[ TEMATY ]

cicha modlitwa

Papież Leon XIV

myśli samobójcze

osoby zmagające się

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

O modlitwę za osoby zmagające się z myślami samobójczymi prosi Ojciec Święty w intencji na listopad. - Dobrze wiemy, że także ci, którzy idą za Bogiem, są narażeni na smutek pozbawiony nadziei - mówi Leon XIV w filmie promującym wspólną modlitwę z Papieżem. Zachęca też do szczególnej wrażliwości na wszystkich, którzy potrzebują wsparcia i pociechy.

Módlmy się, aby osoby zmagające się z myślami samobójczymi znalazły w swojej wspólnocie wsparcie, troskę i miłość, których potrzebują, oraz aby otworzyły się na piękno życia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję